Magdalena Walczak
Germanistka z wykształcenia, specjalistka ds. monitoringu transakcji z zawodu, rozkochana w słowie i metaforach, w ludziach i naturze...
Prawdziwa miłość zaczyna się w nas samych. Jeśli kochamy siebie – pokochać możemy cały świat. I cały świat pokochać może nas. Ale… co to właściwie znaczy – kochać samych siebie? Jak przejść do fabrycznych, nieskażonych schematami, ustawień swoich emocji i uczuć?
Tytuł: Labirynt. Alicja w Krainie Schematów
Autor: Magdalena Walczak
Wydawnictwo: Papierowy Motyl
Truth hurts
Magdalena Walczak – pasjonatka języka niemieckiego i polskiego, słowa pisanego oraz natury (także ludzkiej) podjęła się wejścia prosto w krzywe zwierciadło swojej rzeczywistości. Pewna przyjazna dusza powiedziała mi, że mam założyć sukienkę i z gracją zacząć przechadzać się po własnym Labiryncie, ale, że jednocześnie mam spisać ten czas w instrukcje – w pamiętnik transformacji – opowiada o genezie książki Labirynt. Alicja w Krainie Schematów autorka.
Hamulcem bliskości jest strach.
Przed zranieniem, samotnością, cierpieniem.
Obawa, że światełko w tunelu okaże się zabójczym pociągiem.
I tak poznajemy alter ego pisarki – Alicję. Alicja to kobieta pozornie spełniona. Kochająca i kochana. W rzeczywistości – stojąca na rozdrożu, by nie powiedzieć – nad przepaścią. Emocjonalną. Jest dzieckiem we mgle swoich odczuć. Marionetką schematów. Pewnego dnia Alicja wkracza do Labiryntu. Z odwagą, nadzieją, ale i wielkim obawami. Kogo spotka po drodze? Co zobaczy i czemu będzie musiała sprostać? Czy zrozumie, że żyć należy dla siebie, nie dla kogoś? Nieprzyjemne przebłyski realności, ostre igły prawdy, otulane do tej pory grubą watą podświadomości – jak perły w pierwszej fazie swego istnienia…
I will survive
Boli? Dobrze. To znaczy, że żyjemy. I ma boleć. Mamy płakać. Odczuwać wstyd. Strach. To emocje i uczucia. Nasze, ludzkie. Bo przecież homo sum, humani nihil a me alienum puto*. A jak inaczej nauczyć się miłości, radości i szczęścia, skoro tłumimy w sobie gniew, żal i uciekamy od tego, co negatywne? Bliskość nie jest wyrokiem. Nie boli. Bliskość to dar. Wymaga odwagi, otwartości, decyzyjności. Jak stworzyć z kimś opartą na zaufaniu i prawdzie więź, skoro nie ufamy samym sobie?
Nie dążmy do doskonałości. Dążmy do siebie – wyraźnie zaznacza Magdalena Walczak. – Tylko to jest warte pracy i wyrzeczeń. My. My sami. Nasze błędy to nic innego jak nasze wyzwania. Nasze rany to po prostu nasze próby. Nasze blizny – dowody naszej walki. Bądźmy z nich dumni. W końcu – daliśmy radę.
Impossible is nothing
Choć autorka jasno podkreśla, że swoją książkę Labirynt. Alicja w Krainie Schematów kieruje do kobiet, to tak naprawdę słowa, które ją budują, są uniwersalne. Tak jak uniwersalne – choć zawsze indywidualne – są nasze schematy. Jak każda kobieta – niezależnie od wieku, pochodzenia, wykształcenia i ciężaru, który niesie na barkach, może odnaleźć w niej siebie, tak każdy mężczyzna – może odnaleźć w niej niejedną znaną sobie kobietę.
Labirynt. Alicja w Krainie Schematów napisana pięknym, choć niełatwym w odbiorze językiem. Pełna metafor, archetypów, przypowiastek, rozgrywek na poziomie metafizycznym. Jak nie przekładać tego, co przeżywa Alicja na swoje życie? Jak czytać o sobie samym? Nie da się. Tak książka boli. Fizycznie wręcz. To katharsis, po które możemy sięgnąć, by zrobić porządek w sobie. Ze sobą. Ze swoim światem. Anioł Stróż, starucha, księżniczka, ojciec, czas przesunięty o wybaczenia. Tyle tu słów, tyle znaczeń.
Tylko niewchodzenie w schemat rozpuszcza go.
Wiesz, jaka jest pierwsza reakcja osoby,
która widzi tego rodzaju ignorancję swojego schematu?
Złość.
Nie umie bowiem zaakceptować tego, że ktoś miesza jej szyki.
Pozycja Labirynt. Alicja w Krainie Schematów jest o tyle niezwykła, że jest jednocześnie zapisem przeżyć autorki, jedną wielką przenośnią i poradnikiem z przykładami na wszystko, co w niej opisane – od bólu i schematów po oczyszczający (dosłownie!) taniec z mopem. To niełatwa, niepoprawna politycznie (nie ma tu masek happy faces ani don’t worry be happy), wywracająca serce, duszę i rozum do góry nogami duchowa wersja Dlaczego mężczyźni kochają zołzy Argov Sherry. Różnej długości rozdziały o znamiennych tytułach prowadzą po meandrach Labiryntu naszą bohaterkę, Alicję i nas, próbujących przedrzeć się przez ramy, w które nas wtłoczono. (b może zbyt często nieświadomie czy dla tzw. naszego dobra).
Warto tę książkę czytać fragmentarycznie. Krok po kroku. Rozdział po rozdziale. I warto przy tym notować nasze odczucia. Nasze schematy. Bo Labirynt Alicji to Labirynt każdej kobiety. A w każdym Labiryncie warto mieć przewodnika.
Beauty come out of ashes
Pomyśl, czego chcesz. Czego TY chcesz. Ty sam. Nie rodzina, środowisko, kultura, religia. Ty sam. Co czujesz. Dlaczego to czujesz? Czy chcesz to czuć? I dlaczego? A potem – włóż ulubioną sukienkę, trampki albo szpilki, weź do ręki pióro i zeszyt albo tablet w zapuść się w swój Labirynt. Krok za krokiem, słowo za słowem.
O ile sobie na to pozwolimy – wszyscy możemy przejść własny Labirynt, rozpoznać schematy (swoje lub innych) i odciąć toksyczne więzy (nawet te pokrewne węzłowi gordyjskiemu). Wystarczy po prostu wzniecić pożar i wkroczyć prosto w ogień z ufnością, że nas oczyści. Wszyscy wszak jesteśmy feniksami.
** Z łaciny (Terencjusz): Jestem człowiekiem, nic, co ludzkie, nie jest mi obce.
Autor: Anna Misztal
Tekst pochodzi ze strony: www.nalogowyksiazkoholik.pl