Wywiady

"...Magdalena Walczak to kobieta, która za sprawą swojej książki „Labirynt - Alicja w Krainie Schematów” stała się inspiracją dla innych..."

MAGDALENA WALCZAK: CAŁE ŻYCIE JEST DLA NAS LEKCJĄ

- Wszystko jest tu dla nas Labiryntem i lekcją. To my nadajemy tym słowom pejoratywne znaczenie, uznając, że to problemy do rozwiązania. Ja bym powiedziała po prostu tak: Labirynt to życie do... przeżycia.

Kiedy poczułaś, że musisz napisać książkę i podzielić się swoimi doświadczeniami?

Jesienią 2017 roku, kiedy stanęłam w martwym punkcie i nie wiedziałam, co dalej. Czułam zagubienie i smutek. Chciałam dobrze, ale nie mogłam sobie poradzić z własną sytuacją osobistą. Bliska mi kobieta zasugerowała, żebym włożyła piękną sukienkę, weszła do Labiryntu, opisała to... i potem pokazała innym drogę wyjścia. Traktowałam Alicję jako autoterapię, nie chciałam wydawać jej na świat, a dopiero po pierwszym czytaniu, na początku 2019 roku, dopisałam zakończenie i nazwałam tekst książką. Są tam faktycznie moje doświadczenia, ale przekute w metaforę, która nadaje historii innego wymiaru, bardziej uniwersalnego. Może to być droga do wyjścia z toksycznej relacji bądź po prostu ścieżka od siebie do siebie, układana na nowo.

Czy czytelnik "Labiryntu ..." odnajduje na kartach książki Ciebie?

Tylko i wyłącznie (śmiech)! Ale kilka wątków jest "dobudowanych". Dlaczego? Bo okazało się, że jak zmiata się własne mieszkanie to można zaczepić też o korytarz czy taras albo... ogród sąsiada (śmiech). Droga Alicji to proces, nie kontrolowałam tego, szłam za emocjami i przeżyciami. Pojawiało się więc wiele historii, do których wchodziłam, nie planując tego wcześniej. Na przykład nagle pojawiały się poboczne drzwi, więc otwierałam... i doświadczałam. Przed Alicją wyrastają nie tylko szafy albo wieże, ale wątki też... (śmiech).

Zapewne wiele osób pyta Cię o to, ale uważam, że to ważne pytanie: skąd się biorą toksyczne relacje? I czy możemy powiedzieć, że jedni ludzie są na nie podatki, a inni nie? Każdy w nie wchodzi?

To, co nazywamy "podatnością" bądź "jej brakiem", to nic innego, jak np. przekonanie, że mamy szczęście w miłości albo nie. To trochę tak, jakbyśmy mówili, że jesteśmy podatni na przeziębienia. Wtedy jak po nitce do kłębka idzie się do układu immunologicznego i wzmacnia się go. Oczywiście można też brać cały czas leki i "łagodzić" objaw. Wszystko zależy od świadomości. W przypadku serca rzecz ma się podobnie. Każdy z nas stworzony jest do miłości, ale w toku rozwoju i okresie dzieciństwa, kształtują się i... zniekształcają wzorce. Rodzice, relacje między nimi, a także ich z nami mają na to bezpośredni wpływ. Zobaczmy to na przykładzie. Uogólnię, żeby pokazać schemat, przenoszony potem w dorosłe życie. Dziecko, które nie spełnia oczekiwań rodziców, które cierpi na deficyty uwagi, miłości, zrozumienia bądź akceptacji, zaczyna robić wszystko, żeby tę akceptację czy uwagę dostać - nagina rzeczywistość, uczy się stać w nienaturalnych, bolesnych pozycjach, zatraca siebie, tylko po to, żeby np. dostać trochę miłości. Zresztą często i to nic nie pomaga. Jaki wzór tu nam się wytwarza? Wzorzec mówiący o tym, że trzeba zasłużyć na uczucie, wzorzec tego, że mamy więcej dawać, a nic nie brać, wzorzec odrzucenia: "cokolwiek nie zrobię i tak będę odrzucony". To duży skrót. Później kobieta wybiera mężczyznę, który w stosunku 1:1 powiela te schematy i... mamy gotową toksyczną relację. Nie chodzi o to, że to jej wina. Nie, ona ma taki zapis w sobie. Pod zapis przyciąga fakty, zdarzenia i okoliczności - działa miłosna chemia schematów. Temat toksycznych relacji i schematów jest jednak tak złożony, że można byłoby napisać o nim książkę. Chyba dlatego właśnie to zrobiłam (śmiech).

Czy zgadzasz się z twierdzeniem, że ludzi nie spotykamy przypadkiem, że każdy związek, relacja są dla nas lekcją?

Wszystko jest tu dla nas Labiryntem i lekcją. To my nadajemy tym słowom pejoratywne znaczenie, uznając, że to problemy do rozwiązania. Ja bym powiedziała po prostu tak: Labirynt to życie do... przeżycia. Natomiast oczywiście - relacje dają nam pole do popisu, żeby przetwarzać, przepracowywać i uczyć się wzajemnie. Dla mnie to działa na zasadzie lustra: rezonujemy ze sobą często właśnie od strony... schematów. Można to sobie wyobrazić jako magnes. Dlatego nie tylko wierzę, ale wiem (śmiech), że pewne relacje mają nam tylko i wyłącznie pokazać, co powinniśmy w sobie uzdrowić, o ile posiadamy taką świadomość i o ile dysponujemy świadomym podejściem do siebie i świata.

Jaką największą lekcję życiową wyniosłaś z własnej toksycznej relacji?

Największa lekcja życiowa była taka, że zaczęłam... akceptować siebie. Dlaczego? Często bywa tak, że druga osoba po prostu "nagłaśnia" to, co siedzi najgłębiej w nas samych. Człowiek, który nie kocha siebie i odrzuca nas na każdym kroku może być lustrem tego, co nosimy w środku, w podświadomości. I nie mówię tego, żeby podkreślić fakt, że jesteśmy w jakiś sposób uszkodzeni. Nie, czasem relacje to tylko i wyłącznie i... aż okazje do uzdrowienia starych, nieprawidłowych wzorców. Jest to jednak możliwe jeśli spoglądamy na siebie z lotu ptaka i mamy bardzo zdeterminowany zdrowy kawał siebie (śmiech). Ja jestem cholernie uparta i bardzo sobie za to dziękuję, bo widziałam w tym wszystkim głębszy sens. My naprawdę nie jesteśmy tu po to, żeby cierpieć. Mamy jednak dużo okazji do transformacji. I to jest moje postrzeganie tego świata. Wielu ludzi chce cierpieć i tkwi przez lata w tych samych układach, mimo, że są nieszczęśliwi. Istnieje jeszcze ta druga strona medalu: ciężko dokonać zmiany, ale warto zaryzykować. W moją lekcję wpisuje się wiele podpunktów (śmiech), ale bardzo ważną rzeczą dla mnie jest to, że ja naprawdę nie wiedziałam, co jest po drugiej stronie lustra. Czułam się jak osoba, która odlepia się od starego, ale nie ma punktów zaczepienia w niczym przed sobą, bo to jest dziwne, nieatrakcyjne, bo nie wiesz, co tam jest i może... to nie dla ciebie? Ale udaje się, bo sięgam do środka i zaczęłam ufać sobie. A co to znaczy w praktyce? Tzn. że idę, popełniam błędy i to jest w porządku. To moja droga, nikt nie ma prawa jej oceniać... ze mną na czele (śmiech).

Jak myślisz, dlaczego większość związków rozpada się? Psychologowie twierdzą, że ze sobą nie rozmawiamy... To prawda? Masz swoją własną teorię na ten temat?

Nie wiem, czy większość związków rozpada się, nie znam aż tak dokładnych statystyk, ale na pewno jest to duża ilość. Mocno teraz uogólnię. Po pierwsze myślę sobie, że oprócz różnych przykrych dla jednej ze stron przyczyn rozpadu związków np. zdrad, my po prostu "wyrastamy z siebie". Co przez to rozumiem? Otóż fakt, że np. jedna strona zaczyna się mocno rozwijać, idzie do przodu, poszerza świadomość, podczas gdy... druga nie. Tworzy się pewnego rodzaju przepaść. Komunikacja to kwestia, która generalnie kuleje w dzisiejszym świecie. Nie umiemy, nie staramy się, zapominamy, żeby to pielęgnować i znowu wracam do mojej teorii, że nie dopuszczamy do głosu swoich uczuć, a jak nie dopuszczamy to też... o nich nie komunikujemy. To jest naprawdę proste, ale trzeba to ćwiczyć, nauczyć się i nie sądzić, że to... głupie. Wiem, że panom jest trudniej, bo wychowują się na twardzieli (śmiech). Natomiast zaraz za komunikacją idzie zaangażowanie. Znowu nie tylko w związkach. Bardzo mało się tak generalnie w ogóle ludziom... chce. W biznesie również.

Do kogo kierujesz swoją książkę?

Książkę kieruję do kobiet, które chciałyby zacząć zdrowy związek, ale powielają toksyczne bądź skomplikowane relacje. Do kobiet, które czują się zagubione, nieszczęśliwe albo nie wiedzą, co dalej. Do kobiet, które potrzebują odrodzenia. Do kobiet, które chcą dowiedzieć się, czym w praktyce jest modne ostatnio "Self-love". Do kobiet, które chcą zaakceptować siebie. Do kobiet, które zaczynają wszystko od początku. Do kobiet, które chcą się zainspirować. Do kobiet, które zmagają się z wewnętrznym krytykiem. Do kobiet, które pragną lekkości. Do osób, które kochają poezję, metaforę i "Alicję w Krainie Czarów". Do osób, które chcą wybrać się w podróż w mój niezwykły rytuał uwolnienia. Do Panów, którzy chcą poznać nasz świat bądź zrobić prezent ukochanej kobiecie.

Gdzie można kupić "Labirynt. Alicja w Krainie Schematów"?

Czekamy na pojawienie się jej w Empiku, ponieważ ze względu na dodruk nastąpiło opóźnienie. Poza tym można ją dostać na stronie Wydawnictwa Papierowy Motyl Marika Krajniewska, w księgarniach internetowych: Bonito, Świat Książki, Ravelo, Znak, PWN, Tania Książka, Dyskont książkowy Aros, Madbooks.pl, Czytam.pl i kilku innych.

Autor: Joanna Początek
Tekst pochodzi ze strony: www.udziewczyn.pl

Copyright 2020 © Magdalena Walaczak